wtorek, 31 marca 2015

27. "Zaraz ci wyszoruję tę buźkę"

-Gdzie jesteśmy? - zapytałam, kiedy wjechaliśmy na jakąś polną drogę.
-Tutaj odstawimy Mię.
-Chyba sobie żartujesz. Chcesz ją tutaj zostawić samą? - pokręcił głową.
-Spójrz - machnął ręką - Widzisz ten granatowy samochód?  - kiwnęłam głową - To Tom.
- Tom? - powiedziałyśmy z Mia'ą jednocześnie.
- Tak.
- Czy to ten twój sławny przyjaciel Chris? - zapytała.
- Tak, a ty skąd o nim wiesz? - odwrócił się do niej z zaciekawieniem.
- Znam tą waszą całą historię, złotko - wzruszyła ramionami. Chirs spojrzał na mnie podnosząc jedną brew. Moje poliki przybrały szkarłatnego koloru. No przecież musiałam jej wszystko powiedzieć!
- Dobra, idziemy.
- Cześć Tom! - przytuliłam go na powitanie.
- Hej piękna, dobrze cię widzieć - uśmiechnął się. - A to pewnie ta zakładniczka, hę? - zmarszczyłam brwi. Ja ci tu dam zakładniczka.
- Nieważne. Odwieź ją po prostu do jej rodziny. Tam będą bezpieczni - powiedział Chris.
- Jasne. GPS jest już ustawiony. Zaprowadzi was na miejsce. Tam macie wynajęty apartament.
- Dzięki.
- Jak to? Zamieniamy się samochodami? - spytałam.
- Tak. Dla bezpieczeństwa.
- To wszystko?
- Tak - złapałam Mia'ę za ręce.
- Będziesz bezpieczna. Wykonuj jego polecenia. Wszystko będzie dobrze - uśmiechnęłam się ciepło.
- Nie wątpię - przytuliłyśmy się mocno na pożegnanie i każdy udał się w inną stronę.

***

- Długo będziemy jechać? - zapytałam, kiedy tylko ruszyliśmy.
- Całą noc.
- Bez przerwy?
- Na siusiu, jak będziesz potrzebować - zadrwił. Ha, ha, bardzo śmieszne. 
- Opowiedz mi, jak dokładnie było przez te cztery lata. Beze mnie - powiedziałam cicho. Zacisnął ręce na kierownicy. Wiedziałam, że to nie był dobry pomysł, ale moja ciekawość była większa.
- Nie sądzę, żeby to był dobry pomysł - odpowiedział twardo wpatrzony przed siebie.
- Przepraszam.
- Nic się nie stało - niezauważalnie się rozluźnił. Przejechałam opuszkami palców po jego dłoni. Uśmiechnął się.
- Jeśli chcesz odjechać cała i zdrowa to bardzo cie proszę, nie rozpraszaj mnie - przewróciłam oczami.
- Dobra, dobra. Jedź. Nie przeszkadzam - ułożyłam się wygodnie w fotelu. O nie. Znowu mi niedobrze. Mocno zacisnęłam powieki i starałam się o tym nie myśleć. Było po prostu nie żreć tyle tego śmieciowego żarcia.
- W porządku? - położył rękę na moim kolanie.
- Tak - wymusiłam uśmiech.
- Znowu ci niedobrze?
- Zaraz mi przejdzie. 
- Zatrzymać się?
- Nie, jedź! - podniosłam głos. Ten człowiek naprawdę potrafi być irytujący.
- Na pewno?
- Christopher!

***

- Co się dzieje? - mruknęłam, lekko uchylając powieki. Chris mnie niósł, a ostre światło strasznie mnie raziło.
- Już jesteśmy na miejscu.
- Postaw mnie, mogę sama chodzić - zaprotestowałam ziewając.
- Wcale nie, pani Wright - lekko się uśmiechnął, a wokół jego oczu pojawiły się delikatne sińce. Ojejku, ależ on jest zmęczony. Położył mnie na wielkim łóżku. - Może ciepła kąpiel przed snem?
- Z wielką chęcią - odparłam z zadowolonym uśmiechem i opadłam na poduszki.

***

Otworzyłam oczy. Za oknem było mokro, szaro i nieprzyjemnie. Leżałam na gorącym torsie Chris'a w samej koszulce i majtkach. Ugh, cała się lepię. Muszę się umyć. Delikatnie zsunęłam się z łóżka, żeby go nie obudzić. Musi być wypoczęty. Tym bardziej, że nie wiem, co on teraz zamierza robić. Jedziemy dalej? Zostaniemy tu? Pewnie i tak nie na długo. Weszłam pod prysznic i umyłam ciało pod strumieniem ciepłej wody i płynu waniliowego. Wyszorowałam porządnie zęby, założyłam szorty, czysty t-shirt i z turbanem na głowie wyszłam z łazienki. Christopher już nie spał. Leżał zapatrzony w okno z rękoma założonymi za głowę. Odwrócił wzrok w moją stronę dopiero, gdy wchodziłam na łóżko. Wyciągnął ręce przed siebie, chwycił mnie w talii i nagle siedziałam okrakiem na jego biodrach.
- Stęskniłeś się? - pochyliłam się i musnęłam jego wargi.                 
- Bardzo - mruknął. Zachichotałam. - Liczyłem wczoraj na wspólną kąpiel, ale kiedy po ciebie przyszedłem, ty już spałaś. Nawet nie wiesz, jak mnie przestraszyłaś. Myślałem, że zemdlałaś - wybuchłam śmiechem.
- Nie wierzę - pokręciłam głową - Naprawdę jesteś nadopiekuńczy - wzruszył ramionami.
- Po prostu się o ciebie martwię - burknął.
- Bardzo dziękuję - posłałam mu słodki uśmiech.
- Zaraz ci wyszoruje tę buźkę - zaczęłam chichotać, jak opętana, a on jednym ruchem przekręcił nas tak, że teraz leżałam pod nim, delektując się jego nagą skórą i pełnym namiętności pocałunkiem.

***

- Chciałbym dzisiaj popracować.
- W porządku.
- Będziesz się nudzić - wzruszyłam ramionami.
- Cały czas się nudzę, jakbyś nie zauważył - zmarszczył brwi.
- Możesz pójść na miasto.
- Naprawdę? - nie dowierzałam.
- Idź zanim się rozmyślę, okey? - burknął.
- Dziękuję - pisnęłam i pocałowałam go w policzek.
- Gdyby coś się działo to dzwoń!
- Dobra! - wybiegłam z hotelu. Wzięłam głęboki oddech. Muszę tę chwilę dobrze zapamiętać. Moment wolności i swobody. Co się stało, że pozwolił mi samej wyjść? Nie mam pojęcia. Mmm. Gofry!
- Poproszę z bitą śmietaną, rodzynkami i świeżymi owocami - powiedziałam do kasjerki. Obdarzyła mnie ciepłym uśmiechem i po chwili zajadałam się już porcją słodyczy.
Niedobrze mi.
Nie wytrzymam.
Próbowałam głęboko oddychać. Pobiegłam do najbliższej toalety. Zwymiotowałam. Cholera jasna. Muszę iść do lekarza.


_____________________________
Juuż jest ! Kto się cieszy? Bo ja bardzo :D
Taki zwykły, ale w następnym będzie
lekarz i akcja się rozwinie :)
XOXO

ASK         TUMBLR

poniedziałek, 16 marca 2015

26. "Jesteś taka wkurwiająca Holly"

- Jedziemy – Christopher pojawił się w drzwiach, kiedy zalepiłam ostatnie draśnięcie na twarzy Mia’i.
- Co? – wstałam.
- Nie możemy tu zostać. Skoro porzucili pod sam dom Mia’ię to bez problemu trafią tu po raz drugi. Nie jest tu już bezpiecznie. Najważniejsze rzeczy są już spakowane. Czekam przed domem – kiwnęłam tylko głową , nie wypytując już o żadne szczegóły. Tyle mi wystarczyło. Znowu robi się niebezpiecznie.
- A co ze mną? Mam tu zostać? Chyba nie zostawicie mnie tu samą? – pytała piskliwie Mia. Nadal była wstrząśnięta. Oboje podejrzewaliśmy, że to jeszcze przez narkotyki. Ścisnęłam ją za rękę.
- Pojedziesz z nami. Odstawimy cię w bezpieczne miejsce – odpowiedział spokojnie, ale był już widocznie zaniepokojony. Wypuściła powietrze.
- Dobrze.

- Nie siadasz z przodu? – zapytał zdziwiony Chris, kiedy rzucałam poduszki na przednie siedzenie.
- Nie, usiądę z Mia’ą. Muszę się nią zająć. Nadal źle się czuje.
- Ale nie jesteś obrażona, prawda? – wywróciłam oczami i złapałam go za rękę.
- Niby za co, kochanie? – wyraźnie się odprężył. Człowieku wyluzuj. Pocałowałam go w policzek. – Wszystko się ułoży – szepnęłam i usiadłam obok przyjaciółki. Chwilę potem ruszyliśmy.
- O czym tak myślisz? – zapytał, kiedy wpatrzona w mijające nas samochody na autostradzie, bawiłam się ciemnymi włosami Mia’i, która kilka minut wcześniej usnęła biedna na moich kolanach.
- Zawsze chciałam być brunetką, wiesz? Ale jakoś nigdy nie miałam tyle odwagi, żeby któregoś razu zamiast tego blondu, chwycić pudełko z odcieniem brązu – odwróciłam głowę. Wyglądał na lekko rozbawionego.
- Chyba nie byłoby ci zbyt dobrze w takim kolorze. Na pewno nie na włosach.
- Wolisz blondynki?
- Wolę ciebie – zarumieniłam się. I nie bardzo wiedziałam co odpowiedzieć. To było po prostu słodkie i tyle. Spojrzałam w tyln
e lusterko. Jego wzrok nagle spoważniał.
- Co się stało?
- Gdyby wysłali kogoś innego zamiast niej albo ona inaczej by zareagowała. Nawet nie chcę myśleć, co mogłoby się stać.
- Hej, jest w porządku. Jestem ciągle cała i zdrowa. Dzięki tobie.
- Nie mam zielonego pojęcia, jakim cudem nas znaleźli. Nie wiem już jak mam cię chronić. Cały czas próbujemy ich złapać, namierzyć, ale za każdym razem nie możemy trafić w sedno. Doprowadza mnie to już do białej gorączki.
- Może trzeba wykorzystać mnie? – szepnęłam nagle zadowolona ze swojego pomysłu i pełna odwagi.
- Nawet o tym nie myśl – podniósł głos. – Nie będę cię narażał, jasne?
- Cały czas to robisz – burknęłam pod nosem ni z tego ni z owego obrażona.
- Holly – warknął i gwałtownie zahamował.
- No co? – mruknęłam pod nosem trochę przestraszona.
- Już to kiedyś do jasnej cholery przerabialiśmy. Nie chcę tego robić po raz drugi.
- Super. Możesz już jechać? – założyłam ręce na klatce piersiowej i odwróciłam wzrok za szybę. Ruszył.
- Nie kłóćcie się. To nigdy nie wpływa dobrze na związki – Mia podniosła się do pozycji siedzącej.
- Podsłuchiwałaś? – zapytał lodowatym tonem Chris. Spiorunowałam tylne lusterko wzrokiem, ale on oczywiście udał, że tego nie zauważył.
- Obudziliście mnie. Więc to nie moja wina – wróciła prawdziwa Mia.
- No właśnie to nie jej wina – syknęłam.
- No to ciekawe czyja – odpowiedział.
- Bardzo ciekawe – krzyknęłam. – Zatrzymaj się – powiedziałam głęboko oddychając. Żołądek podszedł mi do gardła i zakręciło mi się w głowie.
- Co?
- Zatrzymaj to cholerne auto, bo ci się zrzygam w samochodzie!
- Jest ci niedobrze? – nie. Wspaniale się czuję, palancie.
- A co ja niby mówię?!
- Za chwilę dojedziemy na stację benzynową. Wytrzymaj chwilę – jak powiedział, tak i było. Wyskoczyłam z auta i pobiegłam w stronę toalet. Mia weszła zaraz za mną i zamknęła mu drzwi przed nosem. Bardzo dobrze. To damska toaleta. Zdążyła mi już tylko przytrzymać włosy i zwymiotowałam. Dwa razy.
- A to po czym? – zapytała, kiedy płukałam buzię wodą.
- Nie mam pojęcia. Pewnie zjadłam coś nieświeżego.
- Już ci lepiej?
- Tak.
- A ty jak się czujesz?
- Nie wiem co bym bez ciebie zrobiła – uśmiechnęłam się.
- Wolę nie wiedzieć – drzwi się uchyliły.
- W porządku? – zapytał i podał mi szczoteczkę i pastę do zębów. Cały czas tam stał?
- Tak – odpowiedziałyśmy jednocześnie. Zaczęłam myć zęby. Fala świeżości. Cudownie.
- Może trzeba pojechać do lekarza?
- To tylko zatrucie pokarmowe. Nie rób z tego tragedii, dobra? – burknęłam, po wytarciu twarzy.
- Mówiłem, żeby nie kupować tego śmieciowego żarcia, ale się uparłaś. Gorzej niż z dzieckiem  – wyszliśmy na zewnątrz.
- Och, zamknij się już! – wtuliłam się w jego klatkę piersiową. Czemu on musi być taki denerwujący?

- Jesteś taka wkurwiająca Holly – mruknął mi od niechcenia do ucha i pocałował we włosy. – Zwariuję z tobą.
- A ja z tobą, głupku.
- Halo, halo, gołąbeczki, pośpieszmy się zanim nas dogonią i zakatują na śmierć, okey? – wtrąciła śpiewającym głosem Mia. Jej naprawdę przeszło. Jaka ulga.
- Mam ochotę cię teraz pocałować, ale chyba się powstrzymam – zachichotałam i dałam mu kuksańca w bok.
- Jedźmy już.
- Ale teraz siadasz obok mnie – zmrużył oczy.
- Dlaczego?
- Muszę cię widzieć i wiedzieć jak się czujesz.
- Nie odpuścisz, prawda? – szeroko się uśmiechnął.

- Ani mi się śni, księżniczko.

_____________________________
Przepraszam, przepraszam, przepraszam za to opóźnienie.
Mam nadzieję, że rozdział jest w miarę.
Kooocham Was mocno <3
xoxo

Eliza