Jeszcze
przez jakieś dwie godziny leżałam na łóżku rozmyślając co to wszystko miało
znaczyć. Chciałam i próbowałam się dowiedzieć, ale Chris nie chciał mi
powiedzieć. Czułam się beznadziejnie i byłam taka pusta. Chwilowo nie
posiadałam żadnych uczuć. Ogólnie rzecz biorąc czułam się, jak szmata, ale tak
dosłownie taka do wycierania podłogi. Ubrałam się w rzeczy pozostawione przez
Chrisa i wolnym tempem, jak otłumaniona wyszłam z pokoju.
- Chris?
– zeszłam po schodach i uświadomiłam sobie, że jestem w czyimś domu. Znanym mi
domu. Wszystko się wyjaśniło, kiedy dziewczynka w doskonale upiętym koku
stanęła przede mną z szerokim uśmiechem.
- Holly!
– krzyknęła.
- Nancy?
– niepewnie wymówiłam jej imię.
- Mamo
Holly do nas wróciła! Tak bardzo za tobą tęskniliśmy! – przytuliła mnie. Do
końca nie ogarniając jeszcze całej sytuacji odwzajemniłam gest.
- Witaj
z powrotem kochana – w drzwiach od kuchni stanęła mama Chris’a. Zapamiętałam
ją, jako ciepłą osobę zawsze z szerokim uśmiechem i oprócz kilku zmarszczek i
zmęczonego spojrzenia nic się nie zmieniło.
- Dzień
dobry – powitałam ją lekkim uśmiechem.
-
Chodźmy do salonu – zaprosiła mnie wskazując ręką pokój. Weszłam i zobaczyłam
siedzących na sofie ojca Chris’a, Chris’a i Tom’a.
- Dzień
dobry – powiedziałam lekko speszona.
- Miło
cię widzieć – odpowiedział George, a Tom cały czas mi się przyglądał.
- Was
również – usiadłam naprzeciwko nich.
-
Wszystko już wiemy – prychnęłam.
- Wy tak
tylko nie ja - ta, która powinna.
-
Wszystkiego się dowiesz.
- W
takim razie słucham – wyprostowałam się i spojrzałam na nich z wyczekiwaniem.
- Chris
ci wszystko opowie, ale nie teraz.
- A co
ja mam teraz zrobić? Iść do pracy? Zadzwonić do swojego chłopaka? Iść na zakupy?
Czy może mogę wrócić do domu w Grays?
-
Jakiego chłopaka? – zapytała Nancy. Przełknęłam cicho ślinę. Brawo Holly. Masz
za ten swój niewyparzony język.
- Idę z
Nancy na spacer. Potem wracam tam, skąd mnie zabraliście. Chodź słońce –
dziewczynka zadowolona wyszła ze mną z pokoju. Tu było o wiele chłodniej niż w
Grays. Mimo tego to miejsce miało swój urok.
- Masz
chłopaka? Czyli nadal jesteś z moim bratem, tak? – zapytała, kiedy szłyśmy w
stronę lasku.
- Nancy…
Widzisz, wiele rzeczy się zmieniło. Poznałam innych ludzi i nie jest to wcale
takie łatwe.
- Czyli
zapomniałaś o nas? – powiedziała ze łzami w oczach.
- Nie!
Nie, absolutnie nie! Każdego dnia myślałam o tobie i Alexie – przytuliłam ją.
- Jest
na ciebie zły.
- Alex?
Dlaczego?
- Mówi,
że gdyby ci na nich zależało to byś nie wyjechała.
- Ty też
tak uważasz?
- Nie i
cały czas mu próbuję to wyjaśnić, ale on nie chce mnie słuchać – westchnęłam.
- Jak w
szkole? Dobrze się uczysz?
-
Wszystko dobrze. Za trzy miesiące będziemy z Alexem występować w przedstawieniu
o Bożym Narodzeniu, przyjdziesz nas zobaczyć?
- Z
wielką chęcią – uśmiechnęłam się.
-
Obiecujesz?
-
Obiecuję.
Kiedy
wróciłyśmy do domu, Chris stał przed drzwiami i na mnie czekał.
- Co się
stało? – zapytałam.
- Nie
rób im przykrości Holly. Moja mama tęskniła za tobą, jak za córką, a tato też
się martwił. Wszyscy cały czas o tobie myśleli, a ty wracasz i jak ich
traktujesz? Nie rań ich do cholery, bo
to boli.
- Nie
wróciłam tu z własnej woli Christopher – warknęłam i poszłam do jadalni, gdzie
czekał posiłek. Może rzeczywiście na nich trochę naskoczyłam, ale czy ja w
ogóle chciałam tu przyjeżdżać?!
- Po
kolacji Chris i Tom odwiozą cię do domu. Wszyscy tam na ciebie czekają –
powiedziała mama Chris’a. Spojrzałam na niego z wyrzutami. Dlaczego mi tego nie
powiedział?
- Dobrze
– odpowiedziałam najmilej, jak potrafiłam.
- Mogę
jechać z wami? – zapytała dziewczynka.
- Nie
wiem, czy to dobry pomysł… - wtrącił Tom. Zabiłam go wzrokiem.
-
Oczywiście, że dobry. Nan z nami pojedzie – uśmiechnęłam się do niej szczerze,
bo tylko jej i jej mamie nie miałam nic do zarzucenia.
-
Dziękuję.
***
Stałam
przed drzwiami do swojego rodzinnego domu i nie miałam odwagi nacisnąć klamki.
Bałam się. Na szczęście zrobiła to za mnie Nancy. Rozebrałam się i weszłam do
salonu, gdzie wszyscy siedzieli.
-
Wróciłam – szepnęłam ze łzami w oczach.
- Holly!
– krzyknęła moja mama i mocno mnie przytuliła. Stałyśmy tak chyba przez
dziesięć minut płacząc ze wzruszenia i śmiejąc się jednocześnie. Potem wszyscy
inni ruszyli na powitanie. Ann, Josh, Henry, Nataly i tylko mój braciszek
uciekł przede mną. Zajęło mi to wszystko z jakąś godzinę, żeby wszystkich
wyprzytulać i wyjaśnić kilka spraw. Potem poszłam do swojego pokoju. Był w
takim samym stanie, w jakim go zostawiłam. Na półkach mnóstwo kurzu,
porozrzucane książki, gazety, płyty, rysunki. Spojrzałam na zdjęcia. Ja i
Nathaly, Ja i Chris. To drugie było zniszczone. Po policzku spłynęła mi łza.
Jak mogłam ich tak po prostu zostawić? Usiadłam na łóżku i przejechałam ręką po
delikatnej pościeli.
- Holly
– szepnął Chris i usiadł obok mnie. Wybuchłam płaczem i wtuliłam się w jego
ciepłe ciało. – Już dobrze, ale teraz musisz się pożegnać.
- Co? –
nie mogłam zrozumieć co on do mnie mówi. Najpierw mnie tu ściąga, a teraz co?
- Musimy
wyjechać.
- Po co?
– wstałam i wycierając łzy rękawem przeszłam do reszty. – Nie chce już nigdzie
jechać. Wróciłam i chcę tu zostać.
- Musimy
jechać – tym razem powiedział to Tom.
-
Inaczej nie będziesz bezpieczna – wytłumaczył Chris, ale mi to nie wystarczało.
-
Niczego nie rozumiem i dopóki nie zrozumiem nigdzie nie jadę – poszłam do
pokoju Alex’a. Zapukałam.
- Możesz
wejść.
- Cześć
braciszku – powiedziałam niepewnie.
- Cześć
– mruknął.
-
Zmieniłeś się.
- No co
ty – burknął pod nosem.
- Możemy
porozmawiać?
- A mamy
o czym? Wszyscy doskonale wiedzą, że się poddałaś i dlatego nas opuściłaś! – krzyknął.
- Nie
tym tonem, kolego – usiadłam na podłodze.
- Daj mi
święty spokój.
- Nie
dam – uśmiechnęłam się.
- Bo co?
- Bo
jestem twoją siostrą – mrugnęłam do niego. Widziałam, jak kąciki jego ust
drgnęły. 1:0 dla mnie.
-
Kochasz nas jeszcze? – zapytał smutny.
- A jak
myślisz? – wzruszył ramionami. – Jesteście dla mnie najważniejsi na świecie –
przytuliłam go. – Kiedyś zrozumiesz, dlaczego tak zrobiłam. Teraz będę musiała
znowu wyjechać, chociaż wcale tego nie chcę.
- Na
ile?
- Też
bym chciała wiedzieć.
- Wróć
do nas szybko.
– Obiecuję.
– Obiecuję.
- Holly!
– krzyknął Chris.
- Nie
chcę jechać! Wytłumacz mi o co chodzi, bo jak na razie to wszyscy wiedzą oprócz
mnie!
- Nie
powtarzaj się kotku – chwycił mnie za rękę i pociągnął do wyjścia. Pożegnałam
się jeszcze raz ze wszystkimi i kiedy wychodziłam, kątem oka widziałam tylko
całujących się Tom’a i Nathaly. Uśmiechnęłam się i wsiadłam do samochodu.________________________________
Ten rozdział jest nudny, ale musiałam go napisać.
Następny mam nadzieję, będzie lepszy ! ;)
Już zaraz weekend !
Buziaki
xx