Leżeliśmy
na moim łóżku i rozmawialiśmy, kiedy zadzwonił telefon Chris’a.
- Tak? W
porządku – popatrzył na mnie i uśmiechnął się. – Zostanę, nie ma sprawy –
zmarszczyłam brwi. Rozłączył się.
- Kto
to?
- Twoja
mama. Idą do znajomych na kolację, prosiła, żebym z tobą został na noc, bo mogą
wrócić późno w nocy.
-
Naprawdę nie musisz, nie mam zamiaru imprezować.
- Ha ha
ha, bardzo śmieszne Holly – wzruszyłam ramionami.
- Mówię
poważnie. Jedź do domu i nie zawracaj sobie mną głowy – powiedziałam pewnie.
- Nie chcę
jechać do domu. I już od dawna, bardzo dawna powinnaś wiedzieć, że nie
zawracasz mi nigdy głowy. Chcę się tobą opiekować, jasne? – wywróciłam oczami.
- Jasne
– odpowiedziałam nieco zirytowana. Chociaż z drugiej strony to było słodkie –
przyznajcie.
- To co
robimy? – wzruszyłam ramionami.
- Nie
wiem. Ja chyba poczytam książkę – położył się obok mnie.
- To
czytaj na głos – popatrzyłam na niego z rozbawieniem.
- Serio?
- Serio,
serio, księżniczko. Chcę słuchać twojego głosu do końca swojego życia.
- Nie podlizuj
się, Anderson – mruknęłam, powstrzymując śmiech. Wzięłam książkę z szafki
nocnej i zaczęłam czytać. Jednak po pięciu minut spokojnego czytania, Chris
zaczął się wiercić. Zanim się zorientowałam, że coś mnie łaskocze, on już
muskał ustami moje nagie nogi i kierował się ku górze.
-
Christopher! – pisnęłam. – Co ty wyrabiasz?!
-
Zaklepuję to co moje – wyszczerzył się, a ja go odepchnęłam. Ale zamiast
oczekiwanej przestrzeni osobistej, zobaczyłam jego twarz niebezpiecznie
zbliżającą się do mojej.
- Chris –
szepnęłam. Usiadł na mnie okrakiem, tak
że w ogóle nie czułam jego ciężaru.
- Ćśśś…
- pogłaskał mnie po policzku i chwycił moją twarz w dłonie, opierając swoje
czoło o moje. – Chcę cię pocałować – powiedział. Zamknęłam
mocno oczy, zacisnęłam usta w cienką linię i pokręciłam głową.
- Nie –
szepnęłam. – Jeszcze nie, skarbie, dobrze? – zaciskałam powieki najmocniej, jak
potrafiłam, aby żadna głupia łza nie wyleciała mi z oka.
- Proszę
– powiedział głosem przesączonym smutkiem i cierpieniem. Nie, nie, nie!
-
Christopher…
- W porządku
– odpowiedział i wstał. Był zdecydowanie mocno urażony, ale ja nie byłam
jeszcze na to gotowa!
- Gdzie
idziesz?
- Na
dół, spać.
- Nie
chcesz spać ze mną? – wypaliłam. Pocałować to się mu nie dałaś, a spać z nim
chcesz? Boże, dziewczyno!
- Na
pewno? – przytaknęłam. Rozebrał się i został w samych bokserkach. Jezu, już
zapomniałam jakie on ma boskie ciało! Wyciągnęłam piżamę spod poduszki i
uświadomiłam sobie bardzo, bardzo ważną rzecz.
- Chris?
– powiedziałam z gulą w gardle.
- Tak?
- Musisz
mi pomóc – powiedziałam z niepewnością w głosie. Albo mi się wydawało albo jego
kąciki ust powędrowały do góry. Ale cóż mogłam na to poradzić? Nie byłam
jeszcze w stanie założyć na siebie koszulki. Co lepsze, kiedy przypomniałam
sobie, że jestem bez biustonosza cała moja twarz stanęła w płomieniach.
- Okey –
stanął przede mną gotowy, zdjąć ze mnie bluzkę.
- Stań
za mną rozkazałam – i cały czas powtarzałam sobie, że przecież widział mnie już
nago mnóstwo razy. Poczułam jego gorący dotyk na swoich plecach.
- To
boli? – usłyszałam jego zachrypnięty głos.
- Co?
- Te
siniaki na całym ciele.
- Mam je
tylko na plecach.
- Nie
kłam – i w jednej chwili widział mnie topless. O Boże, gdyby ktoś wtedy wszedł.
- Nic mi
nie jest. Z każdym dniem jest coraz lepiej. A teraz dawaj tą piżamę.
-
Przepraszam.
- Chris,
już wszystko sobie wyjaśniliśmy, prawda?
- Ale
nadal zachowujesz między nami dystans i to duży – delikatnie nałożył mi koszulę
nocną.
- Sam
mówiłeś, że potrzebuję czasu – ułożyliśmy się pod pościelą.
- No
dobrze.
-
Dobrze?
-
Dobrze.
***
Było mi
tak cholernie gorąco i wszystko mnie bolało. Kiedy zorientowałam się, że
zostałam po prostu przygnieciona przez rękę i nogę Chris’a zachciało mi się
śmiać. Próbowałam się podnieść i zdjąć z siebie jego części ciała, ale na próżo.
- Chris –
szepnęłam. – Chris, słońce – powtórzyłam głośniej i szturchnęłam go.
- O co
chodzi Holly? – mruknął niewyraźnie.
-
Wszystko mnie boli – odpowiedziałam, czekając na jakąś reakcję z jego strony,
ale na próżno. Najwyraźniej o tej porze w nocy słabo kontaktował. – Nie możesz
tak się na mnie opierać, bo to boli – warknęłam. Byłam już delikatnie mówiąc –
wkurzona.
-
Dobrze, dobrze. Ja po prostu tak strasznie cię kocham – zamarłam, a on nadal
się do mnie przytulając, ale jednak zdecydowanie lżej mnie ściskając, nie
powodując bólu, dalej zasnął.
***
Była godzina
dziewiąta i nie mogłam już dłużej spać. W nocy dużo myślałam i bądź co bądź
dochodziłam do wniosku, że kocham Christopher’a Andersona i chcę z nim spędzić
resztę życia. Szlag mnie jedynie trafiał na myśl, że kule zostały na schodach,
a ja nie mam jak dotrzeć ani do kuchni ani do łazienki. A siku mi się chciało
niemiłosiernie. Pomijając jednak to, położyłam się na boku i przyglądałam się
twarzy mojego mężczyzny. Po chwili automatycznie zaczęłam przejeżdżać opuszkami
palców po kilkudniowym zaroście i muskając jego usta oraz nos, policzki i
czoło.
- Dzień
dobry – wymruczał ospale, a ja odskoczyłam jak oparzona. – Oh, nie krępuj się,
kontynuuj tę niesamowicie przyjemną czynność – cwaniacko się uśmiechnął, ale
nadal nie otwierał oczu.
- Jesteś
okropny – burknęłam. Zarechotał.
- Może
dasz mi całusa na dzień dobry?
-
Dostałeś już ich chyba z tysiąc, wiesz?
- Chcę
kolejne tysiąc.
- Tylko uważaj
na moje siniaki, rycerzu – od razu się rozbudził i z ogromnym uśmiechem,
pochylił się nade mną i przyłożył swoje usta do moich. Przygryzł mi wargę, a ja
jęknęłam z rozkoszy. Tym oto sposobem jego język odnalazł mój. Cały ten
pocałunek wyrażał wszystkie przeprosiny, wszystkie dziękowania, całą naszą
miłość, pożądanie oraz słodką tajemnicę.
_____________________________________
Kochani, to już ostatni rozdział tego opowiadania.
Obiecałam sobie, że w te wakacje zakończę to opowiadanie.
31 sierpnia pojawi się epilog
Mam nadzieję, że przeczytacie go mimo wszystko.
Przepraszam, że tak nagle Was zaskoczyłam, ale dla mnie samej to jest szok.
Trzymajcie się ciepło Miśki :)
Do zobaczenia w ostatni dzień wakacji !
xoxo
Eliza