niedziela, 5 października 2014

8. "Kto to jest?"

-Holly White wstawaj! - usłyszałam przez sen zdenerwowany głos Mii.
- Słyszysz?! - krzyknęła mi nad uchem. Delikatnie otworzyłam powieki i pod wpływem białego, oślepiającego światła z powrotem je zamknęłam.
-Coo? - mruknęłam ochrypłym głosem.
- Jest godzina czternasta!  Nie sądzisz,  że trzeba wstać?
- Nie - przewróciłam się na drugi bok.
- Wyłaź z tego łóżka - ściągnęła ze mnie kołdrę.
- Eej! - usiadłam i poczułam ostry ból głowy.
- David dzwonił do ciebie z dziesięć razy.  W końcu odebrałam i powiedziałam,  że wczoraj dotarłaś bezpiecznie.
- Dziękuję - opadłam z powrotem na poduszkę - A co z Chrisem?
- Wczoraj cię odprowadził.
- Tyle to wiem.
- Wyszedł jakiś wkurzony.
- Przeprowadzam się do Davida i chyba mu o tym powidziałam - na mojej twarzy pojawił się dziwny grymas.
- Tak wiem.  Wszystko słyszałam - westchnęła.
- Pomożesz mi się spakować?
- Okey, tylko ruszaj się i oddzwoń do David'a - wyszła. Zwlekłam się z łóżka i chwyciłam za telefon. Krótka rozmowa z chłopakiem dobrze mi zrobiła. Byłam jeszcze bardziej podekscytowana i napełniona optymizmem. Po połknięciu chyba z trzech tabletek przeciwbólowych zaczęłam pakować najważniejsze rzeczy.
- Pamiętaj, że w każdej chwili możesz wrócić do swojej przyjaciółki - mrugnęła do mnie Mia. 
- Kochana, to cztery ulice stąd i nadal będziemy razem pracować - zachichotałam.
- Tylko mówię - uśmiechnęła się do mnie. Nie zabierałam wszystkich rzeczy. Stwierdziłam, że większość nie będzie mi potrzebna. Równo o siedemnastej pojawił się David.
- Spakowana? - szeroko się uśmiechnął.
- Oczywiście - musnęłam go w usta, po czym podałam mu pierwsze pudełko. On wyszedł, a w drzwiach pojawił się Chris.
- Co ty tu robisz?
- Wczoraj błagałaś, żebym został kotku.
- Nie denerwuj mnie.
- Przyszedłem ci pomóc w przeprowadzce - cwaniacko się uśmiechnął.
- Poradzimy sobie bez twojej pomocy.
- Oj nie bądź taka. Wezmę to - podniósł jedno z pudeł.
- Kto to jest? - wrócił David.
- Jestem jej...
- Starym znajomym - przerwałam mu. David nie wiedział o mojej przeszłości i chciałam, żeby tak zostało.
- Cześć, miło mi cię poznać - przywitał się David.
- Ta, mi ciebie też - odburknął Chris. Miałam mu za to dać kopa w tyłek.
- Nie jest zbyt towarzyski.
- Zauważyłem - wzruszył ramionami i chwycił następne pudło.
- Robi się ciekawie - wtrąciła Mia.
- Nawet nic mi nie mów - pokręciłam głową i wyniosłam kolejne pudło. Było o tyle dobrze, że ani jeden ani drugi nie miał ochotę na rozmowy. Kiedy już wszystko było zapakowane stałam przy aucie i żegnałam się z Mią. Potem, żeby David nie miał większych podejrzeń musiałam to samo zrobić z Chrisem. Jemu to się chyba podobało. Przyciągnął mnie do siebie, objął za biodra i szepnął mi do ucha:
- Będę was odwiedzał.
- Tylko spróbuj.
- Będę cię tak przytulał codziennie, żeby twój chłoptaś był zazdrosny.
- Ty jesteś zazdrosny.
- Będziesz moja księżniczko - odsunęłam się od niego i posyłając lekki uśmiech pozostałej dwójce wsiadłam do samochodu.
- Mam nadzieję, że ci się spodoba.
- Jestem tego pewna - mimo, że ani razu nie byłam w jego domu, co faktycznie jest dziwne to z jego opowiadań wynikało, że jest tam cudownie.
Tak szybko jak wsiadłam, tak szybko wysiadłam. Po dwóch minutach byliśmy na miejscu. Tam naprawdę było uroczo i dokładnie tak jak mi opowiadał. Drewniany domek z przytulnym tarasem i ślicznym ogrodem położony był w środku małego lasku nad rzeką. 
- Jejku, jak się cieszę - pisnęłam.
- Chodź - chwycił mnie za rękę i otworzył masywne drewniane drzwi. W środku wiele rzeczy również było z drewna, ale tu panowała zupełnie inna i miła atmosfera. Ten dom ani trochę nie przypominał mojego rodzinnego ani Mii ani Chris'a. Tutaj nic nie przypominało tamtego życia. Czułam, że tutaj mogę zacząć wszystko od nowa.
- Tu jest kuchnia. Tu łazienka. Tu salon - weszliśmy na górę po schodach - A tutaj nasza sypialnia - zobaczyłam całą biało - turkusową sypialnię z ogromnym łóżkiem i mnóstwem poduszek. Myślę, że jednak największe wrażenie wywarła na mnie wielkość pokoju i ogromne okna w suficie.
- David... Przeszedłeś samego siebie.
- Dla ciebie wszystko, ale to nie koniec - przeszliśmy do pokoju obok. - Tu jest twoja pracownia.
- Boże... - szepnęłam - Jak ja mam ci dziękować?
- Po prostu ze mną bądź.
- Zawsze - pocałował mnie i resztę wieczoru spędziliśmy na wypakowaniu moich wszystkich gratów.

***

David już dawno zasnął, a ja nie mogłam. Przewracałam się z jednego boku na drugi. Byłam szczęśliwa, ale z drugiej strony coś mnie męczyło. Po cichu wyszłam z łóżka i zeszłam do kuchni. Nalałam wody do szklanki, zgasiłam światło i usiadłam na parapecie wyglądając przez okno. Było ciemno, ale przed domem ktoś stał. Przestraszyłam się. Wróciłam do sypialni. To jakieś schizy. Nikogo tam nie ma. Przytuliłam się do Davida, który bezproblemowo mnie do siebie przyciągnął i próbowałam poczuć się bezpiecznie. Ale jakoś marnie mi to wychodziło.

_________________________________
Przepraszam, że tak długo czekaliście na ten rozdział.
Nie ma szału, ale w sumie fajnie się pisało.
Jak myślicie kto stał za oknem? xd
KC
xx

5 komentarzy:

  1. Jasne, że Chris :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Pewnie Chris :) Super. :) Tylko dziwna końcówka xdd

    OdpowiedzUsuń
  3. Jestem na 100% pewna, że tam stoi Chris ((: Rozdział super <3
    Kiedy Chris jej powie dlaczego wyjechał????? Proszę powiedz ^^
    Czekam na next ~Any

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak możesz kończyć w takim miejscu. Pogadamy sobie ! ♥ Jak zawsze świetny♥♥

    OdpowiedzUsuń
  5. Sądzę, że Chris. :P Świetny rozdział, ale jak każdy. :D
    Życzę weny, kochana i przepraszam, że dopiero teraz komentuje. xx

    OdpowiedzUsuń