Kupiłam
miejscową mapę. Okazało się, że byliśmy w Grimsby. Gdziekolwiek to jest.
Weszłam do kliniki i podeszłam do ogromnego, zabudowanego biurka. Nagle przede
mną pojawiła się kobieta w starszym wieku. Myślę, że koło pięćdziesiątki.
Uśmiechnęła się do mnie serdecznie.
- Dzień
dobry – powiedziała – Jest pani już umówiona, czy chciałaby pani dopiero
ustalić wizytę?
- Dzień dobry.
Nie, nie jestem umówiona.
- W
takim razie jaki termin pani pasuje? – spojrzała na ekran komputera.
-
Najlepiej dzisiejszy – spojrzała na mnie nieco zszokowana i nieco rozbawiona.
-
Niestety, ale nie mamy dzisiaj już żadnych wolnych miejsc. Może pojutrze? –
nie!
- Proszę
pani, jestem na wakacjach – ładne mi wakacje – Źle się czuję i 5 lat temu ledwo
wyleczyłam się z białaczki. Myślę, że gdybym przewidziała, że coś takiego
będzie miało miejsce, z pewnością umówiłabym się miesiąc wcześniej –
powiedziałam stanowczo. Za wszelką cenę muszę się dostać do tego głupiego
lekarza!
-
Rozumiem. Jakie ma pani objawy?
-
Wymioty, zawroty głowy, osłabienie – kobieta zmarszczyła brwi.
-
Dobrze, postaram się zaraz coś wykombinować. Któryś z naszych lekarzy na pewno
panią przyjmie, ale będzie pani musiała poczekać.
- W
porządku – udało się.
-
Poproszę tylko pani dowód i może pani sobie usiąść – wyjęłam dokument z
fałszywym nazwiskiem, podałam go recepcjonistce – pielęgniarce, po czym
usiadłam. Siedziałam, kręcąc się na tym krześle jak mała dziewczynka. Zdążyłam
już przejrzeć wszystkie gazety jakie tylko mieli, a ludzi było już co raz
mniej. W pewnym momencie koło mnie usiadła kobieta w zaawansowanej ciąży.
Uśmiechnęłam się do niej ciepło.
-
Chłopczyk czy dziewczynka? – zapytałam z zaciekawieniem.
- Dwóch
chłopców – odpowiedziała z zadowoleniem.
- Och!
To wspaniale!
- Też
tak myślę – położyła dłoń na brzuchu.
- A
pani?
- Ja?
Och, tak. Niezbyt dobrze się czuję, ale nie jestem w ciąży.
-
Rozumiem.
- Nie
mam na razie czasu myśleć o dzieciach – powiedziałam. I taka była prawda.
- Dużo
zamieszania – przytaknęła – W samej ciąży. Długo z mężem mieliśmy z tym problem
– spojrzała na mnie – Rozumie pani. A wreszcie, kiedy się udało są to
bliźniaki.
- To
naprawdę cudownie.
- O tak.
To najpiękniejszy okres w życiu kobiety.
-
Zapewne ma pani rację.
- Pani
Wright? – zawołała pielęgniarka z jednego z gabinetów. Wstałam, zabierając
swoje rzeczy.
- Do
widzenia, życzę powodzenia – szepnęłam i poszłam do pokoju. Pod oknem stał
stolik, a przy nim trzy krzesła. Jedno było zajęte. Siedział na nim niejaki
doktor Raisen. Zajęłam miejsce naprzeciwko niego.
- Czy
chciałaby pani dodać coś jeszcze oprócz tego co przekazała mi recepcjonistka?
- Nie
chyba nie.
- Czy ma
pani wzmożony apetyt? – głupie pytanie. Oczywiście, że nie. Chyba. Chociaż w
sumie to nigdy tak się nie rzucałam na gofry ani niezdrowe jedzenie. Sporo
dzisiaj zjadłam.
-
Możliwe – odpowiedziałam niepewnie.
-
Dobrze, niech pani przejdzie do pokoju numer osiemnaście. Tam, przyjmie panią
lekarz specjalista.
-
Dziękuję – powędrowałam szerokim korytarzem szukając danego pomieszczenia.
Zapukałam i zajrzałam do środka.
- Zapraszam
– usłyszałam głęboki, żeński głos. Za zasłoną siedziała bardzo młoda lekarka. A
bynajmniej na młodą wyglądała. W życiu bym jej nie przypisała takiego głosu.
- Dzień
dobry.
- Znam
pani objawy. Podejrzewam, że jest pani w ciąży – oświadczyła spokojnie, patrząc
mi w oczy. CO?!
- To
niemożliwe – odpowiedziałam piskliwie.
- Jest
pani pewna? – podniosła jedną brew. To możliwe.
- Nie.
- Za
chwileczkę to sprawdzimy – wyciągnęła z szuflady test ciążowy i mi go wręczyła.
– Na przeciwko jest łazienka. Proszę to załatwić. Ja w tym czasie naszykuję
sprzęt do zrobienia USG – przytaknęłam głową. Załamana nasikałam na patyczek i
modliłam się, żeby to nie było to. Boże! Przecież ja nie jestem na to gotowa! Jeszcze
na dodatek teraz?! Kiedy mój ojciec chce mnie porwać?! Podałam test lekarce, nie chcąc patrząc na
wynik.
- Proszę
się położyć – wskazała na łóżko szpitalne. Podwinęłam bluzkę i wykonałam
zadanie. – Jeszcze niech pani rozepnie guzik u spodni. Dobrze, a teraz proszę
leżeć spokojnie i się nie ruszać – posmarowała mój brzuch zimnym żelem, po czym
przyłożyła do niego sondę.
- Cholera - Zacisnęłam ręce w pięści.
- Słucham?
- Nie, nic - dziecko. Dziecko. Dziecko. Boże, na co mi dziecko. Nie teraz! Nie teraz!
- Proszę
się uspokoić. Wszystko jest dobrze. To czwarty tydzień – wytarła mi brzuch i
wróciła do biurka. – Kiedy pani wróci do domu, proszę pójść na wizytę – a kiedy
ja niby wrócę do tego domu?!
– Musi teraz pani o siebie dbać. Proszę, to
jest zdjęcie pani dziecka – wręczyła mi karteczkę. Nie patrząc na nią,
schowałam ją do torebki. – To by było na tyle. Ma pani jakieś pytania?
- Nie,
dziękuję.
- W
takim razie do widzenia – wstała i podała mi rękę, którą przyjęłam.
- Do
widzenia – wyszłam. Kiedy otworzyłam drzwi na zewnątrz, zaczęło lać. Szybkim
krokiem podążałam w stronę hotelu. Jak
Chris zareaguje? Wolę nie wiedzieć. Nie pamiętam, żeby wspominał o
dzieciach. Co ja mam teraz niby zrobić? Nie mogę mu powiedzieć. To na pewno. A
co mam zrobić z tym czymś? Przecież nie usunę. Niby jak. Zresztą nie mogę go
zabić. Tak nie wolno.
Po cichu
weszłam do pokoju. Chris stał pod oknem i rozmawiał przez telefon. Nie
zauważył, że już jestem.
- Tak,
ostatnio cały czas jej niedobrze. Nie wygląda zbyt dobrze. Co? Chyba cię
posrało Tom! Nie. Powiedziałaby mi. Nie potrzebuję na razie żadnych małych bachorów – kurwa mać.
____________________________
No tak tak zgadłyście -__- XD
Kto się cieszy, a kto nie?
Z okazji jutrzejszych Świąt Wielkanocnych chciałabym Wam życzyć dużo zdrowia, radości, tej pięknej miłości, smacznych mazurów i bab, słońca i cierpliwości na kolejne rozdziały tego opowiadania ! c:
Całuję mocno
Eliza
Emm.. Brak słów.. Po prosto szok. Nie no mogło być gorzej. xd
OdpowiedzUsuńDziękuję za życzenia, nawzajem! :)
A tak na koniec to z tą cierpliwością u mnie nie wiadomo.. :p
Weny!
Swietne, po prostu swietne... Dziekuje i Tobie tez zycze Wesolych swiat :* Aneta
OdpowiedzUsuńŚwietne <3 Kiedy next? Ciekawe jak on zareaguje na wieść o tym że będzie miał dzidziusia :D <3 Dziękuję i Tobie życzę również Wesołych Świąt :) <3 Milena
OdpowiedzUsuńNormalnie wiedziałam. xd Jestem ciekawa jak zareaguje Chris, chociaż już można się tego domyślić. xd Rozdział jak zwykle wyszedł ci świetny. :)
OdpowiedzUsuńŻyczę weny :*