niedziela, 1 lutego 2015

22. "Może ja nie pasuję do twojego świata?"

Otworzyłam oczy i chciałam się poruszyć, ale byłam przygnieciona. Na początku nie wiedziałam o co chodzi. Przekręciłam lekko głowę i mój nos zderzył się z nosem Chris’a.
- Dzień dobry – usłyszałam nad uchem i nagle zerwałam się do pozycji siedzącej.
- O cholera – szepnęłam nieco przestraszona.
- Co się stało? – usiadł obok mnie. Zakryłam dłońmi twarz. Chyba się zakochałam.
- Chyba się zakochałam – powtórzyłam na głos. Jego muskularne ramiona oplotły mnie w talii i przyciągnęły do jego osoby. Niepewnie na niego spojrzałam.
- We mnie? – szepnął mi do ucha.
- Nie, w bohaterze książki, którą ostatnio czytam – zrzedła mu mina. Miałam ochotę wybuchnąć śmiechem, ale się powstrzymałam. Wywróciłam jedynie oczami i wstałam zabierając ze sobą kołdrę. Specjalnie? A owszem. Kątem oka podziwiałam jego piękne ciało, na którym były jedynie bokserki.

- Idę na spacer! – krzyknęłam zakładając buty i chociaż był na drugim piętrze to po sekundzie stał oparty o witrynę uważnie mi się przyglądając. – No co?
- Nigdzie nie idziesz – powiedział wzruszając ramionami.
- A właśnie, że idę.
- Nie pójdziesz sama.
- Ależ oczywiście, że pójdę Christopher’rze. Muszę przemyśleć kilka spraw. S a m a – podkreśliłam każdą literę ostatniego słowa.
- Nie.
- Tak.
- Holly! – warknął – Nie pójdziesz sama.
- Niby dlaczego? – skrzyżowałam ręce na piersi. Przecież nie ucieknę.
- Bo nie – super.
- Rozwiń proszę swoją wypowiedź.
- Nie będziesz sama wychodziła z tego domu, jasne?! – krzyknął. Był zdenerwowany. Bardzo. Tylko ciekawe czym się tak zezłościł. Też ma powody „bo nie”.
- Ach tak? – podniosłam jedną brew – No to patrz – otworzyłam drzwi i wyszłam, zatrzaskując je za sobą. Marszem poszłam przed siebie. Mogłam sobie wyobrażać jak się teraz gotuje ze złości. Ale co ja poradzę?! Chcę pomyśleć. Na świeżym powietrzu, a to nie powód, żeby się na mnie od razu wydzierać. Ponoć jesteśmy tu bezpieczni. Ale za trzy, dwa…
- Co ty wyrabiasz?! – warknął, idąc koło mnie. No i jest.
- Myślę.
- Nie pozwoliłem ci nigdzie iść. Nie zrozumiałaś, któregoś z moich słów?!
- Nie zrozumiałam żadnego! – krzyknęłam. O nie tego już za wiele.
- Może mam ci powtórzyć?!
- Poproszę – warknęłam i zatrzymałam się, zabijając go już wzrokiem.
- Nie. Możesz. Wychodzić. Sama. Z. Tego. Cholernego. Domu. Jasne?!
- Nie, nie jasne. Nie będziesz mi mówił co mam robić!
- Będę!
- Nie, bo nie jesteś moim ojcem ani matką!
- Chcę ci zapewnić bezpieczeństwo!
- Czy ja cię do cholery o to prosiłam?!
- Oczywiście musisz wszystko utrudniać!
- Ja? Och, błagam!
- Zachowujesz się jak mała rozkapryszona dziewczynka!
- Dlatego zamknąłeś mnie tutaj? Na tym bezludziu?! Czuję się jak w więzieniu! O to ci chodziło? Tak!?
- Nie!
- To o co?!
- Martwię się o ciebie, a ty mimo tego całego gówna robisz sobie co chcesz! Nie rozumiesz, że w moim świecie nic nie jest bezpieczne!?
- A może ja w ogóle nie pasuję do twojego świata, co? – syknęłam.
- Może i tak! – krzyknął. Zacisnęłam usta w wąską linię.
- I może to ja jestem tym całym problemem, ha? Może po prostu zadzwonię do mojego ojca i mu powiem gdzie jestem. Zabiorą mnie. Będę ich. I skończą się wszystkie twoje problemy. Ze mną włącznie – nie wytrzymałam. Odwróciłam się i poszłam dalej przed siebie. Po moich polikach powoli spływały łzy.
- Tego nie powiedziałem! – krzyknął.
- Ale chciałeś powiedzieć. To mi wystarczy. I wiesz co? Ja mam tego dość.
- Nie.
- Tak! I skoro tak bardzo ci przeszkadzam zejdę ci z drogi. Wtedy będziesz się czuł najlepiej, prawda?
- Nie.
Nalałam wody do szklanki i połknęłam dwie tabletki przeciwbólowe. Chris chodził za mną w tę i z powrotem. Nic nie mówił. Ja też nie. Unikałam jakiegokolwiek kontaktu wzrokowego. Brak rozmów. Brak dotyku. Brak wszystkiego. Udawałam, że go w ogóle nie ma. Skoro tak ma być dobrze to niech będzie.

Poszłam do swojego pokoju i położyłam się na łóżku. Jeżeli interesuje was moje samopoczucie to byłam po prostu wyprana z jakichkolwiek emocji. 

_____________________
Plany na ten rozdział były zupełnie inne.
Miało się zakończyć zupełnie inaczej.
Ale trudno. Jest jak jest ;*
i przepraszam, że taki krótki...
xoxo

4 komentarze:

  1. Powiem tak,nie ważne że krótki ale najważniejsze,że jest :)
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Mi jak zwykle się podobał. :3
    Życzę weny :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Krótki, ale świetny ;P Nie mogę się doczekać kolejnego ;) /Jagoda

    OdpowiedzUsuń