niedziela, 21 września 2014

6. "Wyglądasz pięknie"

Siedziałam tak w swoim pokoju oparta o łóżko, gapiąc się na zniszczony portret Chris’a do wieczora. Łzy już wyschły. Siedziałam i czułam, jak walczę sama ze sobą. Ciągnęło mnie do Chris’a, ale bardzo tęskniłam za David’em, co oznaczało, że nie jest mi obojętny. Oczywiście, że nie był. Jeden i drugi wiele dla mnie znaczył. Tylko czy potrafiłam tak po prostu wybaczyć? Albo tak po prostu wejść w kolejny związek? W sumie to już w nim tkwię.
Usłyszałam jak Mia otwiera drzwi. Nie ruszyłam się z miejsca.
- Nie wiem, czy to jest dobry pomysł koleś – mruknęła niezadowolona. Widocznie ktoś przyszedł z nią.
- Mówiłem ci już, że tak trzeba. Który to jej pokój? – Chris. No ładnie.
- Na prawo – odpowiedziała. Czułam każdy jego krok. Wiedziałam, że zaraz tu wejdzie. Zacznie się tłumaczyć, przepraszać i znowu mnie namawiać. Tak jak zawsze. Zapukał, po czym wszedł.
- Hej – niepewnie się uśmiechnął. – Możemy porozmawiać?
- Który to już będzie raz? – zapytałam cicho wlepiając wzrok w szary dywan.
- Chciałbym ci to wszystko wyjaśnić – usiadł obok mnie. Nasze ramiona się dotknęły. Przeszedł mnie przyjemny dreszcz.
- Nie chcę już żadnych wyjaśnień. Chcę dostać odpowiedź.
- Jaką?
- Dlaczego mnie zostawiłeś? – zapytałam odwracając głowę w jego stronę i patrząc mu prosto w oczy. Cisza. Siedzieliśmy tak może ze dwie minuty patrząc sobie głęboko w oczy. Ja tak bardzo potrzebowałam tej prawdy. Może dzięki temu bym to wszystko zrozumiała. Może.
- Nie mogę ci powiedzieć – przełknął cicho ślinę i spuścił wzrok na swoje ręce.
- Powtarzasz się Christopher – powiedziałam z wyrzutem.
- Uwielbiam, jak wymawiasz moje imię Holly – czułam jak moje serce się uśmiecha, ale mój mózg nie pozwalał sobie na tę reakcję.
- Zmieniasz temat.
- To ja? – spojrzałam na niego ze znakiem zapytania. – Mnie namalowałaś, nie? – o nie tylko nie ten obraz.
- No – odparłam z niezadowoleniem, że zwrócił na niego  uwagę.
- Dobrze, że mnie przy tobie nie było, kiedy miałaś atak paniki, bo moja przystojna twarz… No cóż, chyba musiałbym przechodzić jakieś operacje plastyczne – nie mogłam się powstrzymać. Zachichotałam i szturchnęłam go łokciem.
- Czyli w kawiarni te wszystkie dzieła na ścianach to też twoja robota?
- Tak – znowu zapadła cisza. Siedzieliśmy tak obok siebie, a ja miałam ochotę się na niego rzucić i go przytulić. Z moich rozmyślań na ten temat wyrwał mnie jego głos:
- Brakowało mi ciebie.
- To dlaczego wyjechałeś beze mnie?
- Holly…
- Jedna prosta odpowiedź – przerwałam.
- Muszę już iść księżniczko – pocałował mnie w policzek i wyszedł. „Księżniczko”.

***

Siedziałam zza blatem i pucowałam szklanki na błysk i nie wiem, kiedy do blatu podszedł mężczyzna w czarnych okularach. Nie zauważyłam go. Dopiero, kiedy się odezwał podniosłam wzrok.
- Zielona herbata i sernik – uśmiechnął się i zdjął okulary.
- David! – pisnęłam i przeszłam na drugą stronę, żeby go przytulić.
- Cześć słońce! Wspominałaś coś o bukiecie róż? – wyszczerzył się i wręczył mi z jakieś pięćdziesiąt czerwonych kwiatów.
- Dziękuję! Są piękne – wstawiłam je do wazonu.
- Mówiłeś, że wrócisz dopiero za tydzień!
- Chciałem ci zrobić niespodziankę – mrugnął.
- No to ci się udało, kapitanie.
- Bardzo się cieszę – pocałował mnie. Tak właśnie to zrobił. Pierwszy raz odkąd jesteśmy razem. Oczywiście to odwzajemniłam. – Masz ochotę na jakąś romantyczną kolację? – zapytał z trudem zakrywając uśmiech.
- Z wielką chęcią.
- W takim razie zapraszam – podał mi rękę. Zrzucając z siebie czarny fartuch z logo kawiarni chwyciłam jego dłoń i razem wyszliśmy, rozmawiając i prawie cały czas wybuchając śmiechem.
- Zajdziemy jeszcze do mnie, okey? Przebiorę się w coś odpowiedniego.
- Jasne – odpowiedział zadowolony.
Wbiegłam do mieszkania. Wygrzebałam z szafy czerwoną sukienkę. Tą, którą dostałam od Chris’a. Próbując nie myśleć o wspomnieniach z nią związanych wzięłam szybki prysznic, nałożyłam odpowiednią i kobiecą warstwę makijażu, zakręciłam włosy w fale i wreszcie się ubrałam zakładając do tego buty na 10 centymetrowych obcasach. Nie było to łatwe, żeby w nich przejść chociaż pięć metrów, ale było warto.
- Gotowa – wyszłam z uśmiechem.
- Wyglądasz pięknie.

*Chris*


Stałem przed jej domem i jak codziennie czekałem aż wyjdzie. Tego dnia wyszła. Wyglądała przecudownie. Ubrana w czerwoną sukienkę, którą dostała ode mnie i wysokie buty, w których ledwo szła. Zaśmiałem się na ten widok. Widać było, że wyszła z wprawy. Stała się też bardziej kobieca. Pociągała jeszcze mocniej niż kiedyś. Jedyne co mi nie pasowało to ten jej chłopak. Bolało, kiedy słyszałem, jak się śmieją. Chciałem tam podbiec, chwycić i zabrać ją do samochodu, a potem z nią uciec i wrócić tam, gdzie powinniśmy być. Ale to wszystko spieprzyłem. 

____________________________
Nie sądziłam, że to dzisiaj napiszę, ale jest !
Moim zdaniem jest ok, ale mógłby być lepszy ;)
xoxo

8 komentarzy:

  1. PIERWSZA hahah <3
    kocham to opowiadanie ! jak tylko sie pojawia to rzucam wszystko i czytam !
    zastanawiam sie dlaczego Chris nie chce (albo nie może ;v) jej powiedziac czemu odszedł chociaż bardzo chce wiedzieć !! wiec masz mi to wyjaśnić ! proszę ;3
    a po za tym życzę weny ;* i czekam z niecierpliwością na kolejny <3
    ~Twoja wierna czytelniczka Kaja ;>

    OdpowiedzUsuń
  2. Wspaniały <3 Czekam na kolejny :) Zapraszam też do mnie,ale nie na opowiodania tylko na.....

    OdpowiedzUsuń
  3. Trudno mi się czytało, bo tu oglądam mecz, a tu czytam, ale przeczytałam. xd Świetny rozdział. :D Nareszcie David. *_* Taka piękna chwila. :3
    Życzę weny :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak zawsze Boski <3

    OdpowiedzUsuń
  5. jezu chce następny i to już ! <3
    weny ! ;****

    OdpowiedzUsuń
  6. Proszę niech będzie z Chrisem <3
    Rozdział cudowny :*
    Życzę weny :))

    OdpowiedzUsuń