Siedziałam
tak w swoim pokoju oparta o łóżko, gapiąc się na zniszczony portret Chris’a do
wieczora. Łzy już wyschły. Siedziałam i czułam, jak walczę sama ze sobą.
Ciągnęło mnie do Chris’a, ale bardzo tęskniłam za David’em, co oznaczało, że
nie jest mi obojętny. Oczywiście, że nie był. Jeden i drugi wiele dla mnie
znaczył. Tylko czy potrafiłam tak po prostu wybaczyć? Albo tak po prostu wejść
w kolejny związek? W sumie to już w nim tkwię.
Usłyszałam
jak Mia otwiera drzwi. Nie ruszyłam się z miejsca.
- Nie wiem,
czy to jest dobry pomysł koleś – mruknęła niezadowolona. Widocznie ktoś
przyszedł z nią.
-
Mówiłem ci już, że tak trzeba. Który to jej pokój? – Chris. No ładnie.
- Na
prawo – odpowiedziała. Czułam każdy jego krok. Wiedziałam, że zaraz tu wejdzie.
Zacznie się tłumaczyć, przepraszać i znowu mnie namawiać. Tak jak zawsze.
Zapukał, po czym wszedł.
- Hej –
niepewnie się uśmiechnął. – Możemy porozmawiać?
- Który
to już będzie raz? – zapytałam cicho wlepiając wzrok w szary dywan.
-
Chciałbym ci to wszystko wyjaśnić – usiadł obok mnie. Nasze ramiona się
dotknęły. Przeszedł mnie przyjemny dreszcz.
- Nie
chcę już żadnych wyjaśnień. Chcę dostać odpowiedź.
- Jaką?
-
Dlaczego mnie zostawiłeś? – zapytałam odwracając głowę w jego stronę i patrząc
mu prosto w oczy. Cisza. Siedzieliśmy tak może ze dwie minuty patrząc sobie
głęboko w oczy. Ja tak bardzo potrzebowałam tej prawdy. Może dzięki temu bym to
wszystko zrozumiała. Może.
- Nie
mogę ci powiedzieć – przełknął cicho ślinę i spuścił wzrok na swoje ręce.
-
Powtarzasz się Christopher – powiedziałam z wyrzutem.
-
Uwielbiam, jak wymawiasz moje imię Holly – czułam jak moje serce się uśmiecha,
ale mój mózg nie pozwalał sobie na tę reakcję.
-
Zmieniasz temat.
- To ja?
– spojrzałam na niego ze znakiem zapytania. – Mnie namalowałaś, nie? – o nie
tylko nie ten obraz.
- No –
odparłam z niezadowoleniem, że zwrócił na niego
uwagę.
-
Dobrze, że mnie przy tobie nie było, kiedy miałaś atak paniki, bo moja
przystojna twarz… No cóż, chyba musiałbym przechodzić jakieś operacje plastyczne
– nie mogłam się powstrzymać. Zachichotałam i szturchnęłam go łokciem.
- Czyli
w kawiarni te wszystkie dzieła na ścianach to też twoja robota?
- Tak –
znowu zapadła cisza. Siedzieliśmy tak obok siebie, a ja miałam ochotę się na
niego rzucić i go przytulić. Z moich rozmyślań na ten temat wyrwał mnie jego
głos:
-
Brakowało mi ciebie.
- To
dlaczego wyjechałeś beze mnie?
- Holly…
- Jedna
prosta odpowiedź – przerwałam.
- Muszę
już iść księżniczko – pocałował mnie w policzek i wyszedł. „Księżniczko”.
***
Siedziałam
zza blatem i pucowałam szklanki na błysk i nie wiem, kiedy do blatu podszedł
mężczyzna w czarnych okularach. Nie zauważyłam go. Dopiero, kiedy się odezwał
podniosłam wzrok.
-
Zielona herbata i sernik – uśmiechnął się i zdjął okulary.
- David!
– pisnęłam i przeszłam na drugą stronę, żeby go przytulić.
- Cześć
słońce! Wspominałaś coś o bukiecie róż? – wyszczerzył się i wręczył mi z jakieś
pięćdziesiąt czerwonych kwiatów.
-
Dziękuję! Są piękne – wstawiłam je do wazonu.
-
Mówiłeś, że wrócisz dopiero za tydzień!
- No to
ci się udało, kapitanie.
- Bardzo
się cieszę – pocałował mnie. Tak właśnie to zrobił. Pierwszy raz odkąd jesteśmy
razem. Oczywiście to odwzajemniłam. – Masz ochotę na jakąś romantyczną kolację?
– zapytał z trudem zakrywając uśmiech.
- Z
wielką chęcią.
- W
takim razie zapraszam – podał mi rękę. Zrzucając z siebie czarny fartuch z logo
kawiarni chwyciłam jego dłoń i razem wyszliśmy, rozmawiając i prawie cały czas
wybuchając śmiechem.
-
Zajdziemy jeszcze do mnie, okey? Przebiorę się w coś odpowiedniego.
- Jasne
– odpowiedział zadowolony.
Wbiegłam
do mieszkania. Wygrzebałam z szafy czerwoną sukienkę. Tą, którą dostałam od
Chris’a. Próbując nie myśleć o wspomnieniach z nią związanych wzięłam szybki
prysznic, nałożyłam odpowiednią i kobiecą warstwę makijażu, zakręciłam włosy w
fale i wreszcie się ubrałam zakładając do tego buty na 10 centymetrowych
obcasach. Nie było to łatwe, żeby w nich przejść chociaż pięć metrów, ale było
warto.
- Gotowa
– wyszłam z uśmiechem.
-
Wyglądasz pięknie.
*Chris*
Stałem
przed jej domem i jak codziennie czekałem aż wyjdzie. Tego dnia wyszła.
Wyglądała przecudownie. Ubrana w czerwoną sukienkę, którą dostała ode mnie i
wysokie buty, w których ledwo szła. Zaśmiałem się na ten widok. Widać było, że
wyszła z wprawy. Stała się też bardziej kobieca. Pociągała jeszcze mocniej niż
kiedyś. Jedyne co mi nie pasowało to ten jej chłopak. Bolało, kiedy słyszałem,
jak się śmieją. Chciałem tam podbiec, chwycić i zabrać ją do samochodu, a potem
z nią uciec i wrócić tam, gdzie powinniśmy być. Ale to wszystko spieprzyłem.
____________________________
Nie sądziłam, że to dzisiaj napiszę, ale jest !
Moim zdaniem jest ok, ale mógłby być lepszy ;)
xoxo
____________________________
Nie sądziłam, że to dzisiaj napiszę, ale jest !
Moim zdaniem jest ok, ale mógłby być lepszy ;)
xoxo
PIERWSZA hahah <3
OdpowiedzUsuńkocham to opowiadanie ! jak tylko sie pojawia to rzucam wszystko i czytam !
zastanawiam sie dlaczego Chris nie chce (albo nie może ;v) jej powiedziac czemu odszedł chociaż bardzo chce wiedzieć !! wiec masz mi to wyjaśnić ! proszę ;3
a po za tym życzę weny ;* i czekam z niecierpliwością na kolejny <3
~Twoja wierna czytelniczka Kaja ;>
Świetny ! ♥
OdpowiedzUsuńWspaniały <3 Czekam na kolejny :) Zapraszam też do mnie,ale nie na opowiodania tylko na.....
OdpowiedzUsuńTrudno mi się czytało, bo tu oglądam mecz, a tu czytam, ale przeczytałam. xd Świetny rozdział. :D Nareszcie David. *_* Taka piękna chwila. :3
OdpowiedzUsuńŻyczę weny :*
SUPER !
OdpowiedzUsuńJak zawsze Boski <3
OdpowiedzUsuńjezu chce następny i to już ! <3
OdpowiedzUsuńweny ! ;****
Proszę niech będzie z Chrisem <3
OdpowiedzUsuńRozdział cudowny :*
Życzę weny :))